TVN pozwała TVP i Samuela Pereirę za zacytowanie opinii Tomasza Sakiewicza, który na antenie TVP Info przekonywał, że TVN manipuluje, „pomaga ukryć sprawę o Smoleńsku” oraz „kłamie w żywe oczy”. Opinia dziennikarza nie spodobała się właścicielom TVN-u, którzy domagają się wpłaty na swoją fundację 100 tys. zł. oraz W 2021 roku w Polsce umarło 506 tys. osób – najwięcej od końca II wojny światowej. Minister Adam Niedzielski nie wspomniał o zapaści systemu, o tym, że dla chorych niecovidowych Adriana jest nauczycielką w szkole, po rozwodzie przeprowadza się z Córką do domku na obrzeżach miasta. Ma też nowego partnera i wszystko wydaje się być idealnie do czasu gdy wokół Adriany zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Adriana podejrzewa ze to jej córka za tym stoi a kłamie w żywe oczy ze to nie Ona. Jaka okaże się prawda? Może kłamać w żywe oczy, jak ja gdy miałam 15 lat i powiedziałam wszystkim w szkole, że już miesiączkuję. She might be completely lying , like when I was 15 and told everyone at my school that I'd already gotten my period, or she could be in real trouble , like when I was 17, and finally got my period WPHUB. 17.03.2022 20:29, aktualizacja 17.03.2022 21:48. Materiał pokazano w rosyjskiej telewizji. "Prawda wyjdzie na jaw". – Wszyscy wiedzą, że Rosjanie nie bombardują miast – powiedziała na czwartkowej konferencji prasowej rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. Odniosła się także do licznych filmów ukazujących skutki Żony zapewne całkiem nieźle znają swoje drugie połówki, ale nie wszystkie potrafią rozpoznać ten moment, gdy mężowi powieka nie drga, ale kłamie prosto w oczy. A rozpoznać kłamstwo w rozmowie wcale nie jest tak trudno, wystarczy znać sygnały, które wysyła druga osoba. Jeśli Steward trenowałby ze mną lub widział moje walki na własne oczy, to zmieniłby swoje zdanie. Jeśli Emanuel mówi Władimirowi, że jest on szybszy od Davida Haye'a lub jest lepszym atletą, to kłamie mu w żywe oczy - twierdzi Haye, którego starcie z Kliczką ma odbyć się 25 czerwca lub 2 lipca. I36F5. zapytał(a) o 18:11 Ktoś kłamie ci w "żywe oczy" a ty o tym wiesz. Co robisz? To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 21:27: Patrze tej osobie w oczy, męczę ją swoim wzrokiem. Znając życie pękłaby w dwudziestej sekundzie, ale... Gdy skończy opowiadać te swoje bajeczki, to mówię "jak będziesz mieć zamiar powiedzieć prawdę to zadzwoń, spotkamy się" i odchodzę. Odpowiedzi JSW odpowiedział(a) o 18:16 EKSPERTGranna. odpowiedział(a) o 19:14 W zasadzie nic. Śmieję się jedynie, bo nie ma nic bardziej śmiesznego od tego, że ktoś kłamie i ubarwia, a Ty znasz prawdę. Jeszcze lepiej jest gdy ta osoba wie, że Ty wiesz jak jest, a mimo to kłamie. Zależy, jakie to kłamstwo. Albo śmieję się tej osobie prosto w twarz albo słucham cierpliwie, a na końcu dopiero stwierdzam, że znam prawdę tak czy siak. blocked odpowiedział(a) o 18:14 Mówię, że nienawidzę kłamstwa. BratJoka odpowiedział(a) o 18:16 blocked odpowiedział(a) o 18:57 Robię idiotę z tej osoby, a ona nie jest tego nawet świadoma. Przynajmniej mam ubaw. MisioreQ odpowiedział(a) o 19:53 Cierpliwie słucham całej historii co jakiś czas uśmiechając się do siebie, a gdy skończy mówię jej: "A mnie się wydaję, że było tak..." Jessi Mc odpowiedział(a) o 18:16 Ta osoba nie jest ciebie warta. Zacznij ją ignorować aż nie przyzna się do winy i cię nie przeprosi. U mnie to zadziałało. :-) Boxi666 odpowiedział(a) o 18:18 zależy od osoby i moja najlepsza przyjaciółka mnie okradła i okłamała że to jest jej rzecz,to nie powiedziałam od razu,,widzę że kłamiesz,,tylko zmieniły sie zaczęłam być dla niej surowa,nic mnie nie śmieszyło,udawałam obojętną,aż nagle...po 2miesiącach moja rzecz jakimś cudem odnalazła się w jej przypadek,chłopak który zna mnie 10lat(chodzi ze mną do klasy).Nagle się mnie uczepił,do mnie zgrywa miłego i dobrego kolegę,a za plecami zbiera chłopaków,nagaduje im o mnie głupot i się jak podstawówka!Ja też znam jego słabości,więc moje rozmowy polegają na sarkazmie... Mówię coś w stylu "Serio? A ja myślałam, że..." i w tym miejscu mówię to, co jest prawdą i patrzę na minę tej osoby. EKSPERTkarola2672 odpowiedział(a) o 23:02 Mówię, że znam całą prawdę Digra odpowiedział(a) o 23:23 Słucham z zainteresowaniem i wypytuję o szczegóły. ♥Buli♥ odpowiedział(a) o 21:22 Mówie,że jeśli w końcu zechce przestać kłamać i ubarwiać prawde,to może napisać,zadzwonić,przyjść ... Chętnie pogadam :) Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub fot. Adobe Stock, Goffkein Pewnego dnia natknęłam się na wróżkę. Dokładnie tak – nie poszłam do niej, nie szukałam jej, ale niemal się o nią potknęłam. Siedziała przy stoliku pod ścianą restauracyjnej sali, w której mieliśmy firmową fetę. Kancelaria adwokacka, w której pracowałam jako asystentka (sekretarka działu spadków), obchodziła swoje 15-lecie, i główni właściciele szarpnęli się na imprezę, by to uczcić. Było jedzenie, picie, magik, no i wróżka. – Założę się, że te paranormalne rozrywki to zasługa Rudej Żmii – powiedziała moja koleżanka, Iza.– Wiesz, że to głupie trzecie imię, jakie dołożyła sobie do zestawu oficjalnych, to na polecenie numerologa? Żeby jej się jeszcze lepiej wiodło. Jakby miała źle. Iza była nieprzejednanym wrogiem wszystkiego, co niematerialne, marzyła o ślubie z miliarderem (no, ewentualnie założyciel naszej kancelarii też mógłby być, ale akurat był niedostępny, bo żonaty i dzieciaty) i nienawidziła Rudej Żmii. Czyli żony założyciela. Powód oczywisty. Ja nie miałam nic do Rudej Żmii, a sprawy nadnaturalne traktowałam raczej obojętnie – do chwili, gdy potknęłam się o krzesło stojące przy stoliku wróżki. Akurat była wolna. – Powróżyć? – spytała lekko zmęczonym głosem. Fakt, była nieco oblężona przez ostatnie trzy godziny. Bo choć niby nikt z adwokatów do wróżki nie chodzi i w te sprawy nie wierzy, ale skoro jest, i to za darmo… Grzech nie skorzystać. A ja uważam, że to akurat był grzech. Tylko jeszcze wtedy o tym nie wiedziałam, więc usiadłam na krześle przy stoliku. Poczułam ulgę – cały czas do tej pory stałam, chodziłam, pilnowałam. Bo niby my, sekretarki, byłyśmy zaproszone, ale pewne obowiązki jednak miałyśmy. I tak na przykład ja doglądałam cateringu. Zresztą nieważne, bo nie o tym chcę opowiedzieć, tylko o tym, że wróżka kazała mi potasować karty, przełożyła je trzy razy, rozłożyła kilka w okręgu, przyjrzała im się i powiedziała: – No, kochana pani, co ja tu widzę… Niedobre rzeczy widzę… Z przerażenia serce na chwilę chyba w ogóle przestało mi bić. Szczerze mówiąc, zupełnie tego nie rozumiem. Człowiek niby w te rzeczy nie wierzy. Opowieści innych traktuje z przymrużeniem oka. Ale jak taka wróżka zaczyna mówić, co w kartach widzi, to tenże człowiek zamienia się cały w słuch i chłonie tajemną wiedzę wszystkimi porami skóry. Jak jest coś dobrego, to się cieszy, a jak złego – czuje lęk. To tak, jakby pod warstwą ucywilizowanego homo sapiens wciąż krył się człowiek pierwotny, wyczulony na nieodgadnione, przerażające siły, których nie rozumie. No bo jak inaczej wytłumaczyć, że kilka słów wypowiedzianych przez przypadkową osobę, zatrudnioną jako wróżka ku radości gawiedzi, tak na mnie podziałało. Powinnam była wstać i odejść. Ale siedziałam jak przykuta. I końmi by mnie nie odciągnięto. – Zdrowie dobre – mruknęła wróżka – dzieci (serce znowu na chwilę przestało mi bić)… nie ma problemu… (odetchnęłam). Tylko ten mąż… – Co z mężem? Rzuciła na mnie okiem. – Ma inną. Przez chwilę siedziałam nieruchomo, jakby moja świadomość czekała, aż podświadomość przetrawi usłyszaną informację. Po czym poczułam ulgę. Parsknęłam śmiechem. – Bzdura – powiedziałam. Byłam na siebie zła za tę pierwszą, irracjonalną reakcję. – Nie wiem, z jakiej agencji panią wygrzebali, ale powinna pani iść sprzątać, zamiast wróżyć. Tylko pani w głowie ludziom miesza. Wstałam. – Doprawdy? – spytała kobieta. – A przyjrzała mu się pani? – Nie muszę. Do widzenia. Ta wróżka była oszustką, byłam absolutnie o tym przekonana. Ja i Darek byliśmy małżeństwem od dwunastu lat. Mieliśmy siedmioletnią córkę, którą oboje uwielbialiśmy. Darek pracował w domu, a właściwie z domu – sprzedawał różne produkty na Allegro, pisał drobne programy na Androida, robił mnóstwo rzeczy, żeby zarobić na rodzinę. Czasem udawało mu się uciułać kilka tysięcy miesięcznie, czasem kilkaset złotych. Moja pensja, choć niewielka, była naszym pewnikiem, że podstawowe wydatki mamy zabezpieczone. Żyło się nam dobrze, kochaliśmy się, i myśl o tym, że mój mąż ma inną, była po prostu kuriozalna. On nawet nie miał czasu na romanse. A poza tym, po co by mu to – ja byłam ładna, chętna, no i jego. Pomyślałam sobie, że jak wrócę do domu, to powiem mu o wróżce i razem się pośmiejemy. Ale w domu Darka nie było. W salonie siedziała teściowa i drzemała nad krzyżówką. Zajrzałam do pokoju Lilki. Spała przytulona do naszego spaniela – Smoka. Uniósł kudłaty łeb i spojrzał na mnie czujnie. Zamknęłam cicho drzwi. Darek czasami dzwonił wieczorem po swoją matkę, by przypilnowała Lilkę, gdy akurat miał do załatwienia jakiś nagły interes. A to musiał pojechać po jakąś rzecz, którą potem z zyskiem sprzedawał na aukcjach, albo załatwiał coś innego. Moja praca w kancelarii nie zawsze kończyła się po ośmiu godzinach. Zdarzało się, że musiałam siedzieć do późna, gdy moi adwokaci mieli pilną sprawę. Opowiadam o tym dlatego, żeby wyjaśnić, że sytuacja, jaką zastałam po powrocie z imprezy, nie była wyjątkowa. Obudziłam teściową, podziękowałam jej za opiekę nad Lilką i odprowadziłam do drzwi. Mieszkała dwie ulice dalej, więc nie miała daleko do domu. Wzięłam prysznic, odczytałam wiadomość od Darka, jaką zostawił na biurku: „Jadę do Łodzi po garnki Zeptera. Wracam rano. Kocham. D.”, i położyłam się do łóżka. I nagle oczami wyobraźni ujrzałam, jak Darek kocha się z inną kobietą. „A może to ta, co mu te garnki sprzeda? Bo na pewno z garnkami wróci, ale czy ja wiem, co będzie robił w międzyczasie? A może to zasłona dymna... A może…”. Usiadłam na łóżku i zapaliłam światło. Serce waliło mi tak mocno, że aż niemal wywołało mdłości. „Przestań, idiotko, to tylko twoja chora wyobraźnia” – mówiłam do siebie. „Tamta wróżka – kretynka powiedziała, co jej ślina na niewyparzony jęzor przyniosła, a ty się tym przejmujesz. Przecież to bez sensu…” Pół nocy nie spałam, mocując się sama ze sobą Wydawało mi się, że walkę wygrałam… Ale kiedy Darek przyjechał, spojrzałam na niego jakby innym wzrokiem – sokolim, przenikliwym, powiedziałabym nawet – prokuratorskim. Nie chciałam tego, naprawdę, ale moja podświadomość postawiła na baczność wszystkie zmysły, które bez mojej zgody zaczęły prowadzić śledztwo. Węch doszukiwał się obcych, kobiecych zapachów – na szyi, koszuli, marynarce. Oczy dokładnie obserwowały skórę i ubranie w poszukiwaniu podejrzanych znaków – malinek, włosów, śladów szminki. Uszy wyłapywały każdy inny niż zazwyczaj ton głosu. A wszystkie dane analizował mózg, łącząc, porównując, wysnuwając wnioski. Niczego podejrzanego nie znalazłam, ale wcale mnie to nie uspokoiło. „Może tym razem było tak, jak mówił. Ale czy zawsze? Przecież jeździ często – po mieście, za miasto, do innych miast. Co on tam robi? Czy mówi prawdę? O, zareagował jakoś dziwnie na moje pytanie, czy jadł obiad. Powiedział, że nie, ale czy aby się nie zawahał? I zjadł mało. Pewnie jednak gdzieś był…. Ale gdzie i z kim? Gdyby to był niewinny lunch, toby mi powiedział. A skoro nie powiedział – pewnie był z jakąś flamą. Ma jedną stałą czy wiele różnych? Co bym wolała? Gdzie jest jego ulubiona koszula? Nie mogę jej znaleźć. Może zostawił u tamtej?”. Po miesiącu byłam wykończona tymi podejrzeniami i wirówką myśli, jaka panowała w mojej głowie. Uznałam, że potrzebuję więcej informacji. Nie wiem, co pchnęło mnie do tego, by przejrzeć komórkę Darka. Jego mejle. Kieszenie spodni. Portfel. Znalazłam same podejrzane rzeczy. SMS: „Spotkamy się tam, gdzie zawsze, o Zapisałam numer, z którego przyszedł. Nazwa: Florentyna. Kobieta. Czy to Ona? Mejle były mało podejrzane, ale rachunek za kwiaty wyciągnięty z kieszeni (250 zł!) – wręcz przeciwnie. „Zdradza mnie” – uznałam. „Kłamie w żywe oczy, mówiąc, że kocha. I to bez mrugnięcia okiem! Jaką trzeba być kanalią, by tak oszukiwać!”. Musiałam złapać go na gorącym uczynku. A potem… nie wiem, oskalpować go, albo… no wiecie, uciąć narzędzie zbrodni. Oczywiście wiedziałam, że do tego akurat się nie posunę, ale byłam zła, wściekła i nieszczęśliwa. Już nie potrafiłam udawać, że wszystko jest okej. I kiedy pewnego wieczoru Darek chciał mnie przytulić, wyciągnął rękę – cofnęłam się jak przed jadowitym wężem. Czułam wyraźnie, że maska ze mnie opada. – Co się dzieje? – spytał. – Od jakiegoś czasu widzę, że coś się dzieje. Może wreszcie mi powiesz, czemu płaczesz, nie chcesz rozmawiać, no i… odpychasz mnie. – Przez chwilę milczał, jakby walczył z czymś. W końcu zapytał: – Masz kogoś? – Co?! – wydusiłam. Odwrócił wzrok. – Bo zachowujesz się, jakbyś kogoś miała i czuła się z tego powodu winna. – A ty skąd wiesz, jak się zachowuje ktoś, kto ma kogoś na boku? – czułam, jak moje wzburzenie zaczyna wzbierać i przelewać się przez wzniesioną tamę. Mój emocjonalny zbiornik retencyjny był już pełny. Jak to mówią – ostatnia kropla… – I to, kiedy czuje się winny. Bo ty, jak widzę, winy nie odczuwasz. – Co? – Pstro. Mam dosyć. Bycia oszukiwaną. Dosyć. Powiedz, jest jedna czy wiele? W każdym mieście inna… – O czym ty mówisz, na Boga? – Boga w to nie mieszaj. A może wręcz przeciwnie – olśniło mnie. – To On dał mi znać, co z ciebie za ziółko! – Bóg? Ala, o czym ty mówisz? No i się zaczęło. Kłóciliśmy się chyba pół nocy. W końcu pojął, że oskarżam go o zdrady. Dowiedział się, że przez ostatnie miesiące przeglądam jego pocztę, telefon, kieszenie. Że jestem przekonana, że mnie zdradza – i zbieram dowody – by odebrać mu wszystko w czasie rozwodu (Ruda Żmija z firmy, która jest doskonałym adwokatem rozwodowym, poradziła mi, co mam zbierać, żeby w sądzie zniszczyć niewiernego i puścić go z torbami.) Obraził się. – Nie wiem, skąd ci to przyszło do głowy, ale to bzdury. Problem w tym, że jak widzę, ty mi nie ufasz. Po 12 latach małżeństwa powinnaś mnie już znać, a masz mnie za kanalię. Zniszczyłaś wszystko. Ale będzie, jak chcesz. Rozwód? Proszę bardzo. Lila będzie ze mną, bo nie może być z kobietą, która ma paranoję. Jesteś chora. Idź się leczyć. To był koniec naszego małżeństwa i początek wojny, która trwała pół roku. Okazało się, że wszystkie moje „dowody” były nic niewarte. Florentyna z SMS-a była jedną z wielu kontrahentek, z którymi Darek robił interesy. Legalne. Spotykali się raz w miesiącu na obiedzie, planując, co ona ma przywieźć z Niemiec na sprzedaż. Przy okazji dała mu namiar na dewelopera, który w pięknym miejscu budował jednorodzinne domy na kieszeń zwykłych ludzi. Darek załatwiał jeden dom dla nas – bukiet kwiatów był dla sekretarki dewelopera, by ustawiła szybko spotkanie. Nie chciał mi nic mówić, bo nie był pewien, czy wszystko się uda, a wiedział, jak bardzo chcę mieć własny domek, i że szybko się nastawiam, a potem cierpię, gdy się nie udaje. Mój mąż mnie nie zdradzał. Tak naprawdę wiedziałam o tym, tylko wbrew sobie uwierzyłam głupiej wróżce, która nieodpowiedzialnie gada, co jej ślina na język przyniesie. Potem, gdy opowiedziałam w pracy moją historię (płacząc), usłyszałam, że „wróżka” losowo wybierała tych, którym kadziła, i tych, którym dowalała. Ale nikt nie brał sobie do serca jej gadania. – Przecież to była zabawa – Iza patrzyła na mnie jak na idiotkę. I słusznie. Odnalazłam wróżkę – była akwizytorem kosmetyków i tylko od czasu do czasu dorabiała sobie wróżeniem na imprezach. – Czy pani wie, że zniszczyła mi życie? – oskarżyłam ją. – Pozwę panią. Wzruszyła ramionami. – Nie moja wina, że bardziej pani wierzy wróżkom niż sobie. I to takim imprezowym. Przecież to była tylko zabawa. Teoretycznie miała rację. Tylko że dla mnie, w jakiś niepojęty sposób, zabawa zmieniła się w koszmar. Nie wiem, co będzie dalej. Mieszkamy z mężem osobno, widuję córeczkę w weekendy. Nie jesteśmy po rozwodzie, ale moje poczucie winy jest tak wielkie, że zgodzę się na wszystko, byle Darek mi wybaczył. Może pewnego dnia... Bo wiem, że mimo wszystko mnie kocha. Czytaj także:„Nie pozwolę, by mąż odszedł do innej. Jeśli będzie trzeba, to złapię go na dziecko, byle przy mnie został”„Wystarczy, że teściowa kiwnie palcem, a mój mąż do niej leci na łeb na szyję. Moje potrzeby zostają daleko w tyle”„Mąż zdradzał mnie ze swoją bratową. Życzyłam im wszystkiego najgorszego i... właśnie to ich spotkało” Dobre wiadomości dla fanów "Rancza"! Serial prawdopodobnie wróci na antenę! Dobre wiadomości dla fanów "Rancza"! Serial prawdopodobnie wróci na antenę! Dobre wiadomości dla fanów serialu "Ranczo" ! Okazuje się, że pomimo wcześniejszych zapowiedzi, że wielki hit znika z anteny, prawdopodobnie powstaną nowe odcinki telenoweli. Widzowie pokochali perypetie mieszkańców serialowych Wilkowyj, a to przekładało się na świetne wyniki oglądalności. Według doniesień portalu 10. sezon "Rancza" śledziło średnio 5,3 mln widzów, dzięki czemu TVP1 była zdecydowanym liderem w czasie nadawania serialu. I chociaż plotkowano, że 10. sezon hitu ma być ostatnim, to Fakt dotarł do informacji, że Telewizja Publiczna chce pokazać kolejne odcinki serialu. Tabloid donosi, że dalsze losy "Rancza" uzależnione są teraz od... głównych aktorów serialu, bo to właśnie oni nie do końca są zachwyceni wizją dalszej pracy na planie telenoweli. Informator Faktu stwierdza jednak, że wyższe wynagrodzenie z pewnością wpłynie na ich decyzję. Jeszcze kilka miesięcy temu Andrzej Muszyński, prezes grupy ATM, która produkuje serial "Ranczo" w rozmowie z portalem przyznał, że losy produkcji wciąż nie są przesądzone. Biorąc pod uwagę, jak trudno jest dzisiaj wprowadzić z sukcesem nowy serial, rezygnowanie z tytułu, który przynosi wielomilionową widownię wydaje się być błędem. Nie sądzę, żeby przyszłość „Rancza” była przesądzona. Grażyna Zielińska, czyli serialowa "Babka" przyznaje, że nie wyobraża sobie ewentualnych zmian w obsadzie. Zmiana obsady nie wchodzi w grę! Jeśli serial ma być kontynuowany, to tylko z tymi samymi aktorami. Rzadko zdarza się, żeby zgromadzić tak wybitną i wspaniałą obsadę w jednym miejscu. Ekipie "Rancza" się udało - stwierdziła aktorka. W historii serialu już dwa razy mówiło się o jego końcu. Może i tym razem też tak będzie. Widzowie kochają "Ranczo", ale zastanawiam się, czy jego kontynuacja to dobry pomysł. Może nowe odcinki nie... Większość kobiet marzy o dniu, w którym wstąpi w związek małżeński. Czy zastanawiałyście się kiedyś jaki powinien być ten idealny kandydat na męża? Ostatnio powstała ciekawa lista cech i zjawisk, których nie powinien przejawiać Mąż Idealny. Zgadzacie się z nią? Bywa agresywnyOlewa CięKłamieLekceważy Wasz związekUlega stereotypom Bywa agresywny Miłość w żadnym wypadku nie wiąże się z przemocą fizyczną, ani psychiczną. Jeżeli Twój facet każdy zły humor wyładowuje na Tobie, nie potrafi kontrolować swojego gniewu, a chwilami wręcz czujesz wobec niego strach – nie trzeba chyba mówić, że nie będzie z niego dobry mąż. Nawet jeśli na pozór jesteście szczęśliwi, to takie zachowanie zawsze wróci. Uciekaj od niego! Olewa Cię Twój facet jest świetny w opowiadaniu historii… o sobie. Rzuca z rękawa przezabawnymi anegdotami ze swojego życia, lecz kiedy Ty zaczynasz coś mówić przestaje słuchać, kompletnie się wyłącza lub lekceważąco potakuje głową. Już wiesz kto jest najważniejszy w tej relacji. Twój chłopak. Kłamie Małe, czy duże – kłamstwo to kłamstwo. A te, które mają duży wpływ na Twój związek są najgorsze. Przecież relacja dwojga ludzi powinna opierać się głównie na zaufaniu, prawda? Jeśli Twój partner potrafi łgać w żywe oczy, lepiej zastanów się nad przyszłością Waszego związku. Lekceważy Wasz związek Jeśli czujesz, że to Ty jesteś tą osobą, która bardziej się stara o Wasz związek, jest to sygnał alarmowy. Wymyślasz, co będziecie robić w weekend, gdzie pójdziecie na obiad, gdzie pojedziecie na wakacje podczas, gdy Twój partner śpi spokojnie wiedząc, że i tak wszystko załatwisz. Cóż, związek to branie i dawanie, tyczy się obydwu stron. Zaangażuj go w tę relację lub odpuść sobie. Ulega stereotypom “Wąskie” patrzenie na świat nie jest dobre. Jeśli Twój facet patrzy na innych przez pryzmat stereotypów to wiedz, że po ślubie na pewno jego wizja świata się nie zmieni. Zastanów się, czy chcesz spędzić resztę życia z człowiekiem, który nie potrafi się otworzyć na innych, na świat wokół, na nowe idee. Czy taki związek nie brzmi jak koszmar? Mamy nadzieję, że Twój wybranek nie ma żadnej z wyżej wymienionych cech. A jeśli tak, to zastanów się co z tym zrobić… Kliknij, aby ocenić ten post! [Całkowite: 5 Średnia: 5]

mąż kłamie w żywe oczy